O wujku Andrzeju

Nie w głowie Andrzeja były sprawy miejskiej polityki! W myślach widział siebie jako architekta albo artystę. Wyobrażał sobie budowle, jakie mógłby stworzyć ; pałace, katedry, dwory… Bał się powiedzieć o tym ojcu. Wiedział, że wpadłby w gniew, jako, że Andrzej był jedynym męskim potomkiem rodziców, w międzyczasie urodziły im się dwie córki- Anna i Helena.
Dziewczęta miały swój własny świat, do którego nie chciały go wpuścić. Katarzyna cały czas przesiadywała z koleżankami z sąsiedztwa albo kuzynką, ciągle się śmiały.
-Co wam tak wesoło?- Zapytał pewnego dnia Katarzynę siedzącą ze swoją kuzynką na podcieniu kamienicy.
-Nie Twoja sprawa!- Wykrzyknęły dziewczęta.
Plotkowały o jakimś chłopaku.
– Puścił do mnie oko!- Wrzeszczała Katarzyna.
-On już jest zaręczony!- Stwierdziła jej kuzynka.
Jedyną osobą ,która go rozumiała był Michaś , chłopiec z przytułku, którego przygarnął proboszcz, by pracował jako służący. Choć była między nimi spora różnica wieku, zawsze znaleźli jakiś temat do rozmowy. Tylko gdy rozmowa schodziła na dziewczyny, Andrzej rumienił się i szybko zmieniał temat. Często gościł na plebanii i rozmawiał z proboszczem i wikarym. Często pożyczał do nich książki.
-Wiesz, że biskup przyjeżdża na świętego Marcina?- Zapowiedział Michaś
-Jak to? Tutaj?- Zapytał zaciekawiony Andrzej
-Tak i jesteś zaproszony na obiad, bo proboszcz bardzo Cię polubił.-
Andrzej nie mógł w to uwierzyć. Długo nad tym rozmyślał. Czuł się ważny choć wydawało mu się, że nie zasługuje na aż taki zaszczyt. Tej nocy nie mógł zasnąć.
fragment opowieści, która przybliża szczególnie najmłodszym postać biskupa Andrzeja von Jerin- fundatora Pałacu w Siestrzechowicach)
autorka: Klaudia Rogowicz
Najnowsze komentarze